Jubileusz 30-lecia istnienia Galerii na Piętrze

 

Greta Grabowska

SZTUKA ŻYCIA ZE SZTUKĄ


wcześniejszy tytuł NIE HUCZNIE, A PANDEMICZNIE... BEZ GOŚCI, WINA I ŚPIEWU....


Dziewiątego lutego 2021 roku moglibyśmy świętować trzydziestolecie Galerii na Piętrze.
Pandemia pokrzyżowała te plany. Normalność dla sztuki powróci, ale...nie wiadomo kiedy!
Trzydzieści lat to nie mało. Statystycy oceniają wiek pokolenia na 30 lat. Jest okres dziecięcy,
młodzieńczy i wiek dojrzały. W historii galerii również można wskazać poszczególne cykle jej
rozwoju.
Idea prywatnej galerii zaiskrzyła w umyśle jej twórcy Leonarda Kabacińskiego jeszcze podczas
Plenerów Osieckich. Nie tych obecnych, będących ich karykaturą, (łączy je tylko miejsce) lecz tych
Plenerów Osieckich z lat 1963 - 1981 Międzynarodowych Spotkań Artystów, Naukowców i
Teoretyków Sztuki. Leonard był współorganizatorem kilku z nich. Przez kilkanaście lat, Leonard
Kabaciński był również dyrektorem koszalińskiego Biura Wystaw Artystycznych. Historyk, sam uczył
się historii sztuki, ale przede wszystkim był admiratorem i sztuki i artystów. Koszalińskie BWA,
dzięki niemu zyskało świetną pozycję
w Polsce, było uznawane i doceniane, gościło wielu wspaniałych artystów, a każda wystawa
odbijała się szerokim echem w kraju. Leonard Kabaciński wielokrotnie ich wspierał, był im
opiekunem i, jeżeli była taka potrzeba, mecenasem. „Mój wspaniały Medyceuszu”- pisał Władysław
Hasior w liście
do Leonarda. Inny dołączył do swojej pracy: „Miły Drogi Przyjacielu gorąco proszę przyjmij
w opiekę „Adorację róży” co z mej strony jest Adoracją Ciebie i Twojej Pracy...”
Tak więc 9 lutego 1991 r. Galeria na Piętrze otworzyła swoje podwoje na pierwszym piętrze
kamienicy mieszczącej się przy ulicy Dworcowej nr 2. Jego Marzenie się ziściło!
Wnętrza galerii stanowiły przedziwny konglomerat kilku pomieszczeń. Główną salą
ekspozycyjną był....salon z „kominkiem”, dalej pomieszczenie biurowo-bankietowe i zaplecze.
Był jeszcze pokoik dla sztuki mniejszego kalibru.
Osieki i koszalińskie BWA gościło najcenniejsze nazwiska sztuki polskiej.
Nikt z wielkich nie odmówił, zaproszeniu do prezentacji swojej twórczości w Galerii na Piętrze.
Ich nazwiska budowały prestiż jej i miasta. Leonard cieszył się ogromną charyzmą w środowisku
kultury,
a jego kultura osobista i urok oraz szeroki gest zjednywały mu przyjaciół.
A On promowanie sztuki współczesnej przyjął jako cel życia.
„I wszyscy mieli się dobrze”... do pamiętnego 1 czerwca 1993 roku - kiedy niespodziewanie
Leonard odszedł - spiritus movens tego miejsca.
Szerokim gestem i ciepłym ramieniem witał każdego przychodzącego zmierzyć się ze sztuką. Teraz
artyści żegnali go równie ciepło, jak ojca, przyjaciela, człowieka wielkiego formatu i serca dla sztuki.
Koszaliński świat artystyczny okrył się żałobą. Nikt nie znał przyszłości galerii.
Nie znała jej również żona, Jadwiga Kabacińska. Trwała w niepewności ale wystawy organizowała
W tym czasie wernisaże wystaw firmowała swoim nazwiskiem i osobą córka Magda. Wisia zawsze
była opodal, bo to ona zapraszała, organizowała, gościła. Celebrowała pobyt każdego twórcy, a po
wernisażu organizowała biesiadę.
Galeria była bardzo młoda, więc my młodzi zaangażowaliśmy się w dzieło mistrza.
Wespół z „Ruchomą galerią Merz”, głównie z Lidką Sporecką pomagałyśmy przy organizacji
i aranżowaniu wystaw, a przede wszystkim namawiałyśmy Wisię na zachowanie galerii.
Ale ostatecznie to dziennikarka Jadwiga Ślipińska, wieloletnia przyjaciółka, namówiła ją na
zmierzenie się z Tym wyzwaniem. Galeria zaistniała, weszła w krwioobieg miasta. I nadszedł ten
dzień, Jadwiga Kabacińska zdecydowała o dalszym prowadzeniu Galerii na Piętrze. Potem były
kolejne wystawy, koncerty, Aukcje charytatywne, Wigilie środowiska artystycznego, Pożegnania
Artystów, którzy odeszli... i inne - około dwustu pięćdziesięciu spotkań. Wszystkie są skrupulatnie
udokumentowane. Wisia od z górą dwudziestu ośmiu lat przeprowadza tę jednostkę sztuki przez
burze i zamęt, zawsze na pełnych żaglach.
Pani Jadwiga zawsze po królewsku wita gości. Wystawy otwiera często w białej etoli, w sukni z
dekoltem, opinającej zgrabną kibić. Zawsze z wysoko uniesionym podbródkiem, bukietem kwiatów
wita artystów z Polski i ze świata. A tych znakomitości gościła wiele, że wymienię tylko: Erna

Rosenstein, Aleksandra Jachtoma, Stanisław Fijałkowski, Leszek Rózga, Jan Dobkowski, Andrzej
Gieraga, Elżbieta Kalinowska, Witold Kaliński, Krzysztof Wieczorek, Mieczysław Olszewski,
Czesław Tumielewicz, Stanisław Dróżdż, Paweł Nowak...same tuzy. (Patrz: KALENDARIUM
WYSTAW). Wiele z tych spotkań przerodziło się w przyjaźń.
Towarzyszy temu korespondencja trwająca dekady. Ale Galeria jest również otwarta na młodych
artystów. W „Promocji Młodych” debiutowało ich już wielu.
Wystawom często towarzyszy bankiet, czasem w galerii, częściej w domu Wisi. A gospodyni gości
artystów po staropolsku z muzyką, śpiewem, często do świtu.
Pamiętam swój drugi wernisaż z 2012 roku. Zaczął się niewinnie tort z mufinek od koleżanek,
kwiaty, gratulacje. A potem w ciągu kilku chwil pojawił się Borys Kisylewski śpiewający pieśni
neapolitańskie, ukraiński chór, akordeon, tańce i bakchiczna impreza. Niezapomniana, jak każda u
Wisi i Andrzeja Słowika artysty i jej drugiego męża, wiem, bo wydawałam ją za mąż. Ale to już inna
opowieść.
Po miłośniku artystów przyszedł czas na artystę. Andrzej Słowik znany koszaliński malarz, grafik,
twórca assamblaży (okna, czarne skrzynki, kaszty) birbant, miłośnik trunków i dobrej pohulanki.
Przez kilkanaście lat, w ogrodzie ich domu odbywały się imprezy artystyczne pt. „Słowik w
plenerze”. Znakomita okazja do zaproszenia przyjaciela artysty z wystawą i gości: muzyków,
architektów, aktorów, literatów, artystów i ich miłośników. Wiosenny salon sztuki. Andrzej na tę
okazję wyczarowywał instalacje
w ogrodzie. Na jedną z pierwszych przygotował „kopię samego siebie”- kilkudziesięciu Słowików.
Z tektury, wyciął swoją postać naturalnej wielkości, a że był tuż po montażu rozrusznika, w miejscu
serca wmontował bateryjkę z czerwoną, mrugającą diodą. Przewrotnie od tego czasu mówił o sobie
cyborg. Wieczorne rozmowy, muzyka, jadło, nocne iluminacje i śpiew. Wisia często intonowała swój
ulubiony utwór - „Pieśń filaretów” Mickiewicza, słowa tłumaczą wiele. „Hej użyjmy żywota! Wszak
żyjemy tylko raz;
Tu stoi czara złota, a wnet przeminie czas....”
Wystawom w galerii towarzyszy spontaniczność, nigdy nie wiadomo co przyniesie wieczór; chór
czy śpiewak, bard z gitarą czy dumanie przy świecach.
W Galerii odbyło się kilka pożegnań zaprzyjaźnionych artystów: Ryszarda Lecha, Aleksandry
Sieńkowskiej, Borysa Kisylewskiego, Marii Idziak oraz ostatnie ... Andrzeja Słowika i Edwarda
Rokosza.
To pełne smutku chwile wspominania i milczenia. Lufeczka ku pamięci i ... świece dla podtrzymania
wspomnień. I obrazy, które zostawiamy gdy odchodzimy i dzięki którym ich twórcy są z nami na
zawsze. Tyle po nas zostaje; kilka prac, kilka ciepłych wspomnień i słów, często tych
niewypowiedzianych.
W galerii odbyło się również wiele Wigilii Artystycznych z choinką i dekoracjami, zawsze
improwizowanymi z kredek, bibułek i materiałów malarskich. Każdy coś przynosi, kogoś
przyprowadza, wspólne kolędowanie, malowanie bombek, tradycja.
Niedawno Jadwiga Kabacińska świętowała swoje osiemdziesiąte urodziny, aż trudno uwierzyć.
To postać wyjątkowa, nie sposób opisać ją w kilku słowach. Ma osobowość charyzmatyczną, jest
zdystansowana, ale również ujmująca i opiekuńcza. Dla każdego ma zawsze czas...
Jej wernisaże to święto sztuki. Zaprasza do wspólnego stołu artystów z dorobkiem, dojrzałych i
młodych, na starcie, którzy stawiają pierwsze kroki w świecie sztuki. Tworzy te spotkania dla nich,
dla artystów, dla miłośników sztuki, z potrzeby serca. To Jej autorska kreacja i sens istnienia.
Jestem wciąż pod ich urokiem.
Jadwiga Kabacińska przez trzydzieści lat stworzyła miejsce dla sztuki, tak ważne dla Koszalina.
Miejsce, które kontynuuje idee Plenerów Osieckich, marzenia Leonarda również Andrzeja, a epicka
gościnność gospodyni, jej czar, urok i klasa zawsze już kojarzyć się będą z Galerią na Piętrze. I
choć w 2007 roku galeria przeniosła się do nowego wnętrza, na parter ulicy Dworcowej nr 8 to
genius loci przeniknął do nowej siedziby. Oby dane nam było korzystać z energii tego miejsca jak
najdłużej.
Dla sztuki nastały ciężkie, bardzo ciężkie czasy, wierzę, że przez i tę burzę, czy raczej biały
szkwał, Wisia przeprowadzi nas jako Galion na dziobie FLAGOWEJ JEDNOSTKI SZTUKI.

„.
..Eviva l’arte! Niechaj pasie brzuchy
Nędzny filistrów naród! My artyści,
My, którym często na chleb braknie suchy,
My, do jesiennych tak podobni liści,
I tak wykrzyknikiem: gdy wszystko nic warte,
Eviva l’arte!
Kazimierz Przerwa-Tetmajer „Eviva l’arte”


Tekst ukazał się w miesięczniku MAGAZYNIE KULTURALNYM Dialog ART Luty 2021 r. nr 3
 

 

Dana Jurszewicz

Tu się kocha artystów

Wspaniałą niespodziankę sprawiło kilkoro koszalińskich artystów Jadwidze Kabacińskiej-Słowik.
Ponieważ obostrzenia sanitarne nie pozwalały na spotkanie w większym gronie – m.in. Greta
Grabowska, Beata Orlikowska, Krzysztof Urbanowicz, Grzegorz Otulakowski, Beata Jasionek
kupili tort i udali się do galerii z gratulacjami.
Okazja zaś była nie byle jaka. Galerii na Piętrze przy ul. Dworcowej 8 prowadzonej przez
niestrudzoną Wisię stuknęło dokładnie 30 lat. Przypomnijmy, że założył ją wieloletni dyrektor
koszalińskiego Biura Wystaw Artystycznych 9 lutego1991 roku Leonard Kabaciński.
Początkowo, był to lokal również przy ul. Dworcowej 2, położony na I piętrze – stąd nazwa galerii.
Założyciel przeniósł tam swoje nie tylko doświadczenia, ale i klimat artystyczny, jaki potrafił
tworzyć, jak mało kto. Po jego śmierci galerię poprowadziła i czyni to do dzisiaj żona Jadwiga
Kabacińska-Słowik. Stworzyła prawdziwy salon sztuki, w którym wystawy są zawsze ważne,
a wernisaże to prawdziwe wydarzenia. Toteż spotyka się tu cały świat artystyczny Koszalina.
Zaś zapraszani artyści podkreślali, że takiego przyjęcia i takiej opieki, jak w Koszalinie nie doznali
nigdzie. W 2007 roku galeria przeniosła się na parter, ale nazwa pozostała.
Galeria została wyróżniona za swą działalność:

           Koszalińskie Nagrody Allianz 2001 Kultura-Nauka- Media,

Galeria poza działalnością wystawienniczą prowadzi sprzedaż dzieł sztuki oraz materiałów do
twórczości plastycznej.(dj)


Tekst ukazał się w tygodniku Koszalińskim Miasto z dnia 12-18 lutego 2021 r,, nr 6(567).
 

Monika Zajączkowska (z domu Kabacińska)

MOJE WSPOMNIENIE…

Będzie długo i sentymentalnie;)
Drodzy nie- i znajomi, koledzy, przyjaciele bliżsi i dalsi! 9 lutego 1991 roku, 30 lat temu, powstała
w Koszalinie Galeria na Piętrze. Galeria moich Rodziców. Założył ją mój Tato - Leonard
Kabaciński, ale rozkwitła pod czułą ręką i bacznym okiem mojej Mamy, Jadwigi Kabacińskiej -
Słowik. Mama prowadzi Galerię od śmierci Taty już blisko 28 lat.
Pamiętam, jak organizowaliśmy i przygotowywaliśmy Galerię na otwarcie. Tato wymyślił sobie,
że będzie to galeria sztuki użytkowej. Przychodziły kolejne prace, obrazy, grafiki, szkło, ceramika,
srebro. Jachtoma, Gieraga, Fijałkowski, Rózga, Horbowy, Bany - Kozłowska, Skrzyńscy, i to nie
wszyscy. Można było wszystkiego dotknąć, z największą uwagą otworzyć, sprawdzić ciężar,
kształt, powąchać. Pomyśleć: gdzie postawić, powiesić? Odejść. Popatrzeć. Zachwycić się, albo
nie. Urządzanie Galerii to było urządzanie naszego drugiego domu.
Tato zawsze mówił o artystach plastykach tak, jak pan Piotr Kaczkowski mówi o muzykach – z
największym poszanowaniem i fascynacją ich talentem.
Po otwarciu Galerii wchodziłam na piętro tymi kamienicznymi schodami (wąskie, skrzypiące), a
tam mój Tato na stołku barowym (a jakże!), siedział i czytał gazetę. Jak wchodził klient - nie, nie,
wtedy to gość wchodził! - Tato odkładał gazetę i okulary, witał każdego z radością, obojętnie, czy
kogoś znał, czy nie. Zaczynał opowiadać o sztuce, a przede wszystkim słuchał.
Galeria to była jego radość i spełnienie marzeń.
W maturalnej klasie chodziłam tam po lekcjach, tak jak wcześniej chodziłam do otwartej przez
Tatę Galerii Sztuki Polskiej, a jeszcze wcześniej przez całe lata - do BWA. Uwielbiałam tam być.
W inspirujących wnętrzach, z inspirującymi ludźmi.
Dzisiaj jest święto naszej Mamy. Obchody jubileuszu odwołane ze względu na pandemię.
Świętujemy je z moją siostrą z dala. Cieszymy się, że dzięki zabiegom m.in. Grety Grabowskiej,
koszalinianie będą mieli szansę przypomnieć sobie o jubileuszu, który jest naszym domowym
świętem. I smutno nam, że nie jesteśmy tam razem.
Przez te wszystkie lata, przez które Mama dbała o Galerię, otworzyła dziesiątki wernisaży, ,
sprowadziła Galerię na parter, otrzymała wiele nagród za propagowanie sztuki, ale przede
wszystkim rozwinęła ideę Taty o miejscu, do którego każdy może wejść i ze sztuką poobcować.
„Możesz sobie wyobrazić, co tylko chcesz!” - tak mi powiedział w dzieciństwie, gdy spytałam go
co przedstawia pewien abstrakcyjny obraz.
I takiej wolności wszystkim nam życzę!

 

Opublikowane na fb 9.02.2021r.